Nasi lekarze na HAITI

Szpital Specjalistyczny im. Świętej Rodziny SPZOZ

Infolinia 22 45 12 600

Ułatwienia dostępu

  Tłumacz migowy

O szpitalu

Nasi lekarze na HAITI

Nasi lekarze brali udział w akcji:

MATERCARE INTERNATIONAL (MCI) NA HAITI 

Dwa dni po trzęsieniu ziemi na Haiti, organizacja MCI otrzymała prośbę, której nie mogła odmówić. Zgromadzenie Misjonarek Miłości zgłosiło się z prośbą o przysłanie pomocy medycznej do ich ośrodka w Port au Prince (P au P), gdzie znalazła się niezliczona ilość poważnie rannych dzieci i dorosłych. Simon Walley, project manager z MCI i ja wyruszyliśmy z St. John 19-go stycznia i dzięki pomocy sióstr z Miami oraz darmowemu przelotowi dla wolontariuszy zorganizowanemu przez American Airlines, dotarliśmy na Haiti wczesnym rankiem 20-go stycznia. Mieliśmy przed sobą dwa cele: pomóc rannym oraz znaleźć miejsce na oddział położniczy.


.

 Centrum Port au Prince było tak zniszczone, że lokalni przewodnicy nie byli w stanie rozpoznać niektórych ulic.

Siostry uruchomiły zakrojony na szeroką skalę program żywieniowy w swoim ośrodku przy Delmas 31 oraz w licznych punktach pomocy i sierocińcu w którym znajduje się około 50 sierot. Dwa budynki siedziby głównej zostały poważnie zniszczone, trzy piętrowy dom dziecka i przedszkole oraz budynek wolontariuszy. Tuż po pierwszym trzęsieniu ziemi zorganizowano tymczasowy punkt pierwszej pomocy na świeżym powietrzu, który bardzo szybko przekształcił się w mini szpital, gdzie trafiały poważnie ranne osoby, które straciły swój dom. Przyłączyliśmy się do grupy amerykanów: dwóch lekarzy, internisty i ratownika medycznego, asystenta ratownika oraz pracownika społecznego. Wspólnie leczyliśmy groźne urazy głowy, złożone złamania nóg oraz wszelkiego rodzaju rany. Siostry miłosierdzia dokarmiają w ośrodku zazwyczaj 400 rodzin dziennie, teraz organizuje się kolejne punkty pomocy poza ośrodkiem. 

Zakwaterowano nas w małym bungalowie po trzech w jednym pokoju, spaliśmy na zwyczajnych materacach. Wolontariuszki wolały spać na zewnątrz z powodu często powracających wstrząsów,które mogły pojawić się w każdej chwili, czasem zdarzało się to w dość krępującychmomentach, kiedy to trzeba było bardzo szybko zwijać interes i pędzić do drzwi. Jedzenia cały czas brakowało, niemniej siostrom zawsze udawało się znaleźć dla nas, wolontariuszy, coś do jedzenia. Zwłaszcza, że wiele sióstr przeniosło się ze swoich domów nie zniszczonych przez trzęsienie by walczyć ze skutkami kataklizmu.

Nic co widzieliśmy w telewizji, nie mogło nas przygotować na to co zastaliśmy na miejscu. Upał, hałas samolotów i helikopterów, gigantyczne korki na ulicach częściowo zablokowanych przez zwaliska betonu, obezwładniający zapach śmierci, dzieci i dorośli krzyczący podczas nakładania szwów, czyszczenia zakażonych ran i nastawiania złamanych kości, strzały w nocy.

Centrum Port au Prince było tak zniszczone, że lokalni przewodnicy nie byli w stanierozpoznać niektórych ulic. Przeznaczyliśmy trochę czasu na poszukiwanie dogodnej lokalizacji na oddział położniczy. Pierwszym miejscem jakie odwiedziliśmy było Cite Soleil, jedna z największych dzielnic biedoty na półkuli zachodniej i miejsce do którego obcy zdecydowanie nie powinni się zapuszczać. Jednakże budynki mogące nadawać się na oddział, takie jak szkoły, kościoły czy duże ambulatorium były już zniszczone. W okolicy funkcjonował szpital, ale był już niesamowicie przepełniony, a dwie międzynarodowe organizacje medyczne świadczyły już opiekę medyczną i udzielały pierwszej pomocy, chociaż nie miały oddziału położniczego. Naprawdę nie było już miejsca dla kolejnej organizacji.

 

Trzypiętrowy budynek szpitalny, w którym mieścił się oddział położniczy, sala porodowa oraz żłobek zawalił się podczas trzęsienia i schwytał w pułapkę wszystkich, którzy akurat znajdowali się w środku.

Następnego dnia udaliśmy się do centrum mijając zniszczoną Katedrę oraz zrównany z ziemią Pałac Prezydencki. Przechodzenie ulicami było niezwykle trudne i przypominało trochę trudności jakie dotykają Kanadyjczyków zaraz po burzy śnieżnej, kiedy to pług śnieżny wycina w zaspach wąski pasek którym zdoła się przedrzeć przynajmniej jeden samochód. Tutaj wąski pasek wiódł między blokami betonu.

Po niewielkich trudnościach udało nam się odnaleźć szpital Św. Franciszka de Sales. Również ten szpital pełen był pacjentów, niektórzy z nich leżeli na kanadyjkach, inni na gołych materacach pod kawałkami plastiku, wypleniając pomieszczenie, które wyglądało jak połączenie parkingu z ogrodem. Opiekowali się nimi lekarze i pielęgniarki z Haiti oraz z zagranicy. Trzypiętrowy budynek szpitalny, w którym mieścił się oddział położniczy, sala porodowa oraz żłobek zawalił się podczas trzęsienia i schwytał w pułapkę wszystkich, którzy akurat znajdowali się w środku. Zapach śmierci był wszechobecny i obezwładniający. Wydostanie wszystkich ciał, byłoby pracą bez końca i wymagałoby użycia dźwigów, których nie można było dostarczyć w pobliże szpitala z powodu wąskich i zablokowanych dróg.   W szpitalu znaleźliśmy miejsce, które można było przekształcić w salę operacyjną i porodową, ale wymagało to remontu lub zorganizowania szpitala polowego. Powiedziano nam, że wykwalifikowani położnicy są tutaj paląco potrzebni. Jak do tej pory była to nasza najlepsza okazja.

Kolejnego dnia odwiedziliśmy bardzo duży szpital pediatryczny znajdujący się w pobliżu lotniska. Szpital ten nie był zbyt zniszczony, a włoscy i belgijscy chirurdzy świadczyli opiekę medyczną dla dzieci i dorosłych. Wolontariusz i opiekun zdrowotny, pediatra z Wenecji zasygnalizował, że istnieje duże zapotrzebowanie na lekarzy położników i ginekologów i z wdzięcznością przyjął propozycję MCI pozostania w szpitalu na dłużej. Chcieliśmy pracować z haitańskimi specjalistami i położnymi. Inna grupa położników i ginekologów właśnie przybyła z Mediolanu. Zostaliśmy przedstawieni profesorowi oddziału i z zadowoleniem stwierdziliśmy, że mamy takie same pomysły. Dowiedzieliśmy się, że włoskie grupy stworzyły szpital polowy, który opuszczą 10-go lutego, a my będziemy mogli wykorzystać go jako niezależny oddział położniczy. W dużych, tymczasowych obozach przeznaczonych dla 20-30 tysięcy osób, które straciły domy, stworzono trzy przenośne kliniki prenatalne. Ustalono, że wspólnie rozwiniemy te jednostki. W tej chwili obsługujemy dwa szpitale, mamy wystarczająco dużo wolontariuszy by rozpocząć pracę, będziemy jednak potrzebowali dużo więcej ludzi by rozwijać kliniki.

Po każdej katastrofie naturalnej, takiej jak to trzęsienie ziemi, pierwszoplanową potrzebą jest oczywiście zapewnienie opieki medycznej, wody, jedzenia i schronienia przez międzynarodowe organizacje medyczne i charytatywne dzięki grupom wolontariuszy rekrutujących się z całego świata. Patrząc jednak na poprzednie doświadczenia: Timor Wschodni czy kryzys w Kosowie z 1999 roku, wydaje się że zbyt często zapomina się o potrzebach kobiet w ciąży, zupełnie jakby ciążę i poród można było wstrzymać. Przyszłe matki na Haiti doświadczyły wszystkiego; straciły dzieci, ukochanych, domy, cały dobytek oraz doznały poważnych urazów, takich jak złamania kończyn i miednicy. A ciąża wymaga przecież specjalnej opieki, niektóre zabiegi wysokiego ryzyka nie mogą czekać, tak samo jak poród, kiedy się już zacznie. Straciły też swoje domy, które tak jak szpitale uległy poważnym zniszczeniom, nie mają warunków by przyjąć na świat dziecko w bezpiecznym i czystym otoczeniu, a specjalistów, którzy mogliby im pomóc jest jak na lekarstwo. Przyszłe matki rodzą dosłownie tam gdzie akurat mogą się położyć, w obozach tymczasowych lub na ulicy, same i odarte z godności.

Przymykanie oczu na ich potrzeby to przecież swojego rodzaju forma przemocy spowodowana przez zaniedbanie. Światowa Organizacja Zdrowia WHO ogłosiła niedawno, że najbardziej niedostrzeganym problemem zdrowotnym na świecie jest zdrowie kobiet. Jeszcze przed katastrofą Haiti miało największy współczynnik umieralności niemowląt na świecie, a biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, współczynnik ten jeszcze się pogorszy. Społeczność międzynarodowa przyznaje, że piąty cel określony w programie rozwoju globalnego „Millennium Development Goal (MDG)”, zakładający poprawę zdrowia kobiet przez zmniejszenie umieralności dzieci o 75% do 2015 roku, jest najbardziej zaniedbanym celem ze wszystkich ośmiu. Na aktualnym etapie rozwoju, osiągnięcie tego pułapu zajmie nam następne 275 lat. Ale jak podczas Konferencji Bezpiecznego Macierzyństwa w Nairobi w 1987 powiedział byłydyrektor generalny WHO, Dr. Halfdan Mahler:

“W chwili obecnej wiemy wystarczająco dużo by działać, to może być zrobione, to powinno być zrobione, to po prostu musi być zrobione w imię społecznej sprawiedliwości i ludzkiej solidarności.”

Kobiety w ciąży wykazują optymizm i nie spodziewają się śmierci, często jednak nie mają głosu by mówić o potrzebie profesjonalnej opieki, a kiedy umierają przy porodzie zostaje im tylko nasz głos.

Odbudowa Haiti zajmie kilka dekad. Misją i celem MCI jest pomoc matkom oraz nawiązanie współpracy z haitańskimi lekarzami i położnymi w celu przywrócenia usług położniczych na Haiti, prawdo-podobnie w dwóch ośrodkach. Duże i powszechnie znane międzynarodowe orga-nizacje humanitarne potrafią zabiegać o waszą pomoc i uzyskiwać ją, ale MCI również was potrzebuje.

 

Dziękuję.

 

 

Dr Rob Walley

Dyrektor Wykonawczy, MaterCare International

Emerytowany Profesor Położnictwa i Ginekologii

Memorial University of Newfoundland

Relację z pobytu wolontariuszki na Haiti można przeczytać na stronie miesięcznika Puls Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie:

http://www.miesiecznik-puls.org.pl/xml/oil/oil68/gazeta/numery/n2011/n201102/n20110226

Skontaktuj się z nami

Infolinia

tel. 22 45 12 600
Infolinia czynna każdego dnia w godzinach: poniedziałek, środa, piątek: 8:00 - 15:00 wtorek, czwartek: 8:00 - 18:00

Zostaw kontakt, oddzwonimy.

Pozostaw swoje dane, skontaktujemy się z Tobą i zapiszemy Cię na wizytę u naszych specjalistów.
Zgodnie z art.6, ust.1, lit.a Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (dalej: RODO) wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Szpital Specjalistyczny im. Św. Rodziny SPZOZ, ul. Antoniego Józefa Madalińskiego 25, 02-544 Warszawa, w celu przekazywania mi informacji, sprzedaży i marketingu własnych produktów i usług Szpitala.

Mapa